Kerweusz i Gizeusz byli przyjaciółmi. Na przyjaźń nie narzekając, szli po Pałacu Retereusza i rozdawali królowi różne rzeczy: kamyki, liście, glinę. Retereusz przyjmował to z uśmiechem - w końcu było to od Hahny, jego wybranki. Nagle Retereusz na swym posłaniu nic nie mówił na podarki. Zamknął oczy i leżał. Kerweusz pobiegł po cudotwórcę pałacu, a Gizeusz załamywał ręce nad leżącym królem.
Wiadomość o śmierci króla miasta Derklestede dowiedziała się wkrótce Hahna. Z miłości rzuciła się do morza i znalazł ją wielki stwór z rogami, gdy dotarła do lądu. Był to Minotaur, a za nim jakiś inny człowiek. Hahna uznała go za Kerweusza, a ponieważ była siostrą Ariadny, natychmiast zawiadomiła ją o zachowaniu Kerweusza.
Ariadna wzięła kuzyna za kark i miała już uderzyć nim o skałę, gdy nadbiegł zadyszany Gizeusz. Odciągnął Ariadnę i zaciekawiając ją ciekawostką o żywocie króla w rękach Boga Jekanderosa.
Po kilku słonecznych dniach zaślubiny Ariadny i Gizeusza przebiegły szybko. Kerweusz oberwał. Ale nie wiedzieli, że to tylko początek kłopotów!
Ariadna wykorzystywała Gizeusza, aby siedział i plątał jej nić, ponieważ po Tezeuszu ona nikogo poza nim nie ma. Kiedy odwiedzali Demodoka na dworze Alkinoosa, Demodok śpiewał im ślubne pieśnie. Gizeusz chciał wyrwać się z umowy ślubnej. Gdy już igrał z ogniem, w nocy pojawiła się czarownica Gtrena.
- Czy chciałbyś rozwiązać śluby z Ariadną? - zaskrzeczała, przechodząc Gizeuszowi nad uchem.
- Bardzo! O czarowno Gtreno, rozwiąż me śluby i błogosław mnie! - błagał Gizeusz.
Nie wiedział jednak wybranek Ariadny, że Gtrena będzie chciała czegoś w zamian.
- Brata swego, Kerweusza, na śmierć skarzę, żonę króla Derklestede do morza wrzucę, ojca twego Pinezousza upiekę na słońcu... - wyliczała czarownica.
- O czarowno Gtreno, nie zabijaj ojca mego! Ani Kerweusza! Żonę - nigdy, bo gdy w niebie będę, Jekanderos oraz sam król Retereusz na wieki bardzo mnie skarzą! - skarżył się Gizeusz.
- Albo to, albo nie rozwiążę ślubów twych! Gadaj, synu, jakem zdrowa: musisz mi pozwolić zabić. Wtedy pożywię się ja, energii nabiorę, Ariadnę skarzę także na życie w lochach... a ty? Gizeuszu, ty będziesz wolny! Wolny jak ptak, ryba, zając! - wołała Gtrena.
- Nie wiem, czarowna o Gtreno, czy śmiercią zapłacę, wtem gdy ja wieczny żywot posiadał będę! Czy to jest, o czarowna Gtreno, sprawiedliwe choć trochę? - pytał Gizeusz.
- Bogini śmierci się przed tobą kłania, sama Gtrena do ziemi czołem dotyka, zgódź się więc, synu, zgódź się więc - nie pożałujesz w życiu niczego!
- O czarowna pani ma, zastanowię się do jutra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz